Zapewne wielu z was posiadało lub nadal posiada w swojej szafie buty, które bardzo lubi, lecz nie nadają się one do użytkowania (a szczególnie do pokazywania). Bez względu na to, czy zostały po prostu zużyte, poplamione, obdarte, podeptane, czy pogryzione przez psa, ich los został przesądzony i zrezygnowaliście z chodzenia w nich. Jeżeli nadal macie je gdzieś schowane, to bardzo dobrze! Warto sprawdzić, czy istnieje dla nich ratunek, bo być może nie będą odpowiednie do eleganckiego garnituru, ale sprawdzą się w luźnej stylizacji z przetartymi dżinsami i flanelową koszulą. Wystarczy je właściwie oczyścić i zastosować wysokiej klasy kosmetyki regeneracyjne do skór, aby przywrócić im przynajmniej jako taką użyteczność. Dobry pucybut tylko w ostateczności odmawia swojej usługi, a w tym wpisie dowiecie się kilku ciekawych sztuczek od jednego z nich 😉
Czym jest renowacja obuwia?
Renowacja butów skórzanych to dość złożony proces, który często – choć nie zawsze – może przynieść satysfakcjonujące rezultaty.
Sprawny specjalista potrafi zdziałać niekiedy cuda przywracając stare i zniszczone buty do życia. Jest to jednak okupione dużą ilością czasu i wymaga nie lada umiejętności oraz wyczucia. Skóra skórze nierówna i nigdy nie można zagwarantować, że wyjdzie tak, jak sobie założymy. Wysokiej jakości skóra jest materiałem naturalnym i za każdym razem może zupełnie inaczej zareagować na poszczególne kosmetyki. Jak przy czarnym obuwiu mamy relatywnie wysoką szanse przewidzieć efekt końcowy, tak sprawa komplikuje się przy każdym innym kolorze; od brązu, przez koniak i burgund, na zieleni i granacie skończywszy. Nawet obuwie wykonane przez tego samego producenta i opisane tym samym numerem katalogowym może inaczej przyjąć preparaty do skór, a to z racji, iż buty zostały uszyte z różnych partii skór (choć kolor jest „taki sam”).
W skrócie, renowacja skórzanych butów (bez ingerencji szewskich) polega na oczyszczeniu, odplamieniu, zamaskowaniu lub wypełnieniu ubytków, rekoloryzacji (ewentualnie całkowitemu przemalowaniu) oraz wykończeniu, które możemy podzielić na impregnujące i upiększające (np. wykonanie efektu lustra na nosku butów). Więcej na ten temat przeczytacie w dalszej części niniejszego wpisu.
Zalety renowacji obuwia
Po pierwsze, obuwie poddane renowacji po prostu ładnie wygląda i możemy bez cienia wstydu je dalej użytkować. To jednak nie wszystko! Dobrze wykonana renowacja skóry nie jest czymś na kształt „pudrowania trupa”, lecz przywróceniem skórze cech użytkowych, po ich wcześniejszej utracie na skutek zaniedbania lub uszkodzeń mechanicznych. Co przez to rozumieć? Nowa skóra posiada względnie jednolitą powierzchnię oraz określone właściwości fizyczne, takie jak miękkość i elastyczność. Kiedy obuwie jest zaniedbane, skóra traci lub zmienia owe właściwości stając się twardszą i mniej „pracującą”, a to wynika głównie z jej przesuszenia.
Musimy zdać sobie sprawę z tego, iż [prawdziwa] skóra z jakiej wykonane są buty, zachowuje się podobnie jak skóra naszych dłoni lub twarzy. Im jest zdrowsza, tym lepiej nam służy. Jeżeli mamy przesuszone dłonie, skóra pęka i rogowacieje. Jeżeli jej odpowiednio nie nawilżamy, będzie nas swędzieć, boleć i niekiedy nawet krwawić. Różnica na korzyść naszej skóry względem tej z butów (lub tez innej galanterii skórzanej) jest taka, że nasza skóra potrafi się sama z siebie regenerować, a kosmetyki jej to ułatwiają lub zapobiegają jej degradacji. Skóra butów tej umiejętności nie posiada i tylko od nas zależy jej stan. Nawet najdroższe obuwie będące użytkowane niewłaściwie i niepielęgnowane, zniszczy się i utraci tak walory użytkowe jak i estetyczne.
Usunięcie brudu i plam ze skóry jest zabiegiem bardziej estetycznym, choć koniecznym, jeżeli chcemy wykonać bardziej istotne czynności regeneracyjne. Kluczowe jest odpowiednie nawilżenie i natłuszczenie skóry, gdyż to właśnie substancje za to odpowiedzialne głównie wpływają na wspomnianą wcześniej miękkość i elastyczność skóry. Jeżeli jest ona „zdrowa i tłusta”, nie pęka na zgięciach i od obkurczania się po oddawaniu wilgoci podczas schnięcia. Woskowanie natomiast zwiększa wytrzymałość i hydrofobowość skóry i jest niezbędne do zabezpieczenia jej przed warunkami atmosferycznymi.
Ogólnie rzecz biorąc, możemy mieć buty z wieloma urazami; rysami, obtarciami i plamami. Nie będzie to jednak przeszkadzać, jeżeli będą odpowiednio natłuszczone i zaimpregnowane. Ich estetyka będzie wątpliwa, ale będą nam – technicznie rzecz biorąc – służyć i działać właściwie.
Rekoloryzacja i/lub malowanie, uzupełnianie ubytków, maskowanie skaleczeń oraz polerowanie wpływa wyłącznie na walory estetyczne obuwia i jakkolwiek nie jest ono konieczne do ich prawidłowego funkcjonowania, tak może negatywnie świadczyć o ich posiadaczu. Nieprzypadkowo utarło się, że czyste buty są wizytówką eleganckich ludzi i świadczą o ich przywiązaniu do szczegółów oraz ogólnego wizerunku. Pamiętać jednak należy, że samo „upięknianie” jest jedynie rozwiązaniem doraźnym, a wykonywane notorycznie i bez zastanowienia może pogorszyć stan butów. Działa to na tej samej zasadzie, jak nakładanie kolejnych warstw makijażu bez uprzedniego zmycia poprzedniej i oczyszczenia skóry twarzy. Można tak robić, ale efekt będzie opłakany. Dlatego moim zdaniem – wynikającym z wieloletniego doświadczenia – ważniejsze jest zadbanie o wnętrze skóry, niż o jej powierzchnię, gdyż zdrowa skóra bardziej przedłuży żywot butów, niż najpiękniej wypolerowane lustro, pod którego powierzchnią są liczne pęknięcia i suchość.
Opis szkód butów i etapy renowacji oraz lista użytych kosmetyków
Jak widać na załączonych zdjęciach, szkody są dość poważne. Skóra jest mocno przesuszona, popękana i przetarta.
Liczne rysy i ubytki na noskach, zdarta farba z ramy i obcasów. Klient nie był przekonany, czy warto ratować te dwie pary, czy spisać je na straty. Postanowiłem zaryzykować i zrobić co w mojej mocy, aby efekt był choć trochę lepszy.
Zawsze trzeba brać ryzyko, że coś może nie wyjść, gdyż każda skóra reaguje inaczej i nie ma precyzyjnej „aptekarskiej recepty” na idealną renowację butów. Każdy jednak – nawet najtrudniejszy przypadek – uczy mnie czegoś nowego i potwierdza lub neguje wcześniejsze obserwacje.
Zanim jednak cokolwiek zrobimy, polecam włożyć do butów prawidła o odpowiednim rozmiarze. Niektórzy wolą pracować z plastikowymi sprężynowymi. Są one przydatne podczas manewrowania butem, gdyż są lżejsze od drewnianych. Osobiście wolę te drewniane, gdyż również zabezpieczają przed dostaniem się brudu lub kosmetyków do wnętrza butów, ale decyzję pozostawiam wam.
Po pierwsze: szczotkowanie!
Szczotkowanie pomaga usunąć powierzchowny brud, kurz, pył i błoto ze skóry licowej. Jest to wstępny i konieczny proces umożliwiający nam dalszą pracę.
Dużą szczotką z końskiego włosia czyścimy ogólną powierzchnię buta. Ruchy powinny być płynne i energiczne. W przypadku zaschniętego błota można się wspomóc lekko wilgotną szmatką. Pamiętać jednak należy, że skóra ogólnie nie lubi wody i po takim myciu należy pozostawić buty na kilka godzin do wyschnięcia. Małą szczoteczką czyścimy trudno dostępne miejsca, takie jak np. styk cholewki i ramy. Przydaje się ona również do precyzyjnych prac przy szwach lub ażurowaniu ze względu na zwykle sztywniejszy włos. Do bardzo trudnych miejsce polecam patyczki kosmetyczne lub drewniany patyczek (względnie wykałaczkę) – tu jednak należy uważać, aby nie uszkodzić lica skóry.
Kiedy skóra jest już oczyszczona z powierzchownego brudu, należy przystąpić do jej oczyszczenia chemicznego
Tarrago Universal Cleaner to uniwersalny płyn myjący do niemal wszelkich skór i prawie każdego rodzaju zanieczyszczeń. Niezwykle skuteczny, tani i prosty w użytkowaniu. Działa jako rozpuszczalnik do starych warstw kremów i wosków, delikatnie odtłuszcza i posiada właściwości odplamiające. Nie jest to środek idealny, ale na tyle skuteczny, że mogę go polecić każdemu – tak początkującemu, jak i ekspertowi. Nakładamy go na relatywnie cienką ścierkę (np. ze starej koszuli) w ilości kilku kropel i w miarę energicznie wcieramy go w skórę na szerokiej powierzchni. Nie należy trzeć zbyt mocno w jednym miejscu, gdyż on może powodować odbarwienia i przesuszenia. Kiedy na szmatce pojawiają się ślady w kolorze buta, znaczy to, że zdejmujemy wierzchnią warstwę brudu i/lub starych kosmetyków. Po ubrudzeniu elementu szmatki należy zmienić miejsce na czyste i wkropić kolejne kilka kropel. Cały but myjemy jeden, góra dwa razy i pozostawiamy do wyschnięcia na około godzinę. Po tym czasie warto przetrzeć całość miękką szmatką, aby usunąć resztki brudu i kosmetyku
Jeżeli to nie pomaga, Renomat jest rodzajem „ciężkiej artylerii” potrafiący wyczyścić niemal wszystko bardzo dogłębnie. Nie jest to środek łatwy w użyciu, ale bardzo pomocny przy bardziej uporczywych zabrudzeniach. Działa zadziwiająco szybko, ale w nieodpowiednich rękach może zniszczyć skórę. Jednocześnie polecam i przestrzegam przed jego używaniem. Zasada jest dokładnie taka sama, jak poprzednio, jednak ze względu na silny i gryzący zapach, powinien być używany wyłącznie na zewnątrz, nie w pomieszczeniach.
Innymi środkami czyszczącymi są np. mydła do skór. Działają one podobnie jak normalne mydło. Czyszczą, myją, odplamiają i bardzo dobrze odtłuszczają. Osobiście wolę używać dwóch powyższych kosmetyków, gdyż w zupełności mi one wystarczają.
Kiedy skóra jest zupełnie czysta (tak na zewnątrz jak i wewnątrz)
Jeżeli skóra posiada głębokie ubytki lub silne przetarcia, należy je wypełnić specjalnym środkiem. Osobiście używam Juvacuir w odpowiednim kolorze. Jest to gęsty krem o konsystencji żywicy, który wnika głęboko w strukturę skóry oraz po wyschnięciu tworzy utwardzoną powierzchnię, którą można później pokryć innymi kosmetykami. Jest to produkt trudny w użyciu i bez odpowiedniego doświadczenia może popsuć skórę. Da się go bez problemu usunąć, jednak warto najpierw wykonać kilka testów. Używamy go w minimalnych ilościach ze względu na jego wysoką wydajność i skoncentrowanie pigmentu. Przy zbyt grubej warstwie kryjącej może się łuszczyć i odpadać. Nakładamy go palcem delikatnymi ruchami. W trudno dostępnych miejscach możemy wspomóc się cienkim patyczkiem. Przydaje się również do koloryzacji i wygładzania brzegów podeszwy, obcasa i ramy. Dla zwolenników bardziej surowych brzegów polecam zaopatrzenie się w brązownik lub czernidło i pomalowanie brzegów pędzelkiem. Po użyciu tego środka należy odczekać minimum godzinę, aż zastygnie i ustabilizuję się.
Tłuszcz do skór
Tłuszcz do skór może mieć różny skład, jednak jest nieoceniony w głębokim odżywianiu skóry. Sprawia, że jest miękka, elastyczna i – po prostu – zdrowa. Przed jego użyciem buty muszą być dobrze oczyszczone, a wszelkie kosmetyki wypełniające lub koloryzujące muszą już wyschnąć. Nakładamy go najlepiej ręką w rękawiczce, aby ciepło naszych dłoni pomogło we wnikaniu i rozprowadzaniu. Dobrze jest go wetrzeć w cały but, każdy zakamarek, gdyż jest niezwykle odżywczy (oczywiście nie mówię tu o podszewce i podeszwie!). Tłuszcz wnika w skórę długo i powoli, więc po nałożeniu najlepiej odczekać dobę, aż skóra na powierzchni będzie sucha i matowa. Nadmiar wycieramy miękką i niepylącą szmatką, aż do lekkiego połysku i braku efektu klejenia się. Należy jednak uważać, gdyż niektóre jaśniejsze skóry mogą mocno ciemnieć. Wszystko zależy od rodzaju skóry i otwartości porów. Nie ma tu reguły i – jak powtarzam – każda skóra może inaczej zareagować.
Krem do butów
Krem jest bardzo uniwersalnym środkiem pielęgnacyjnym. Można go używać doraźnie, nawet z pominięciem tłuszczu i wypełniacza. Spełnia on podobne funkcje, lecz działa w nieco inny sposób. Kremy Saphir składają się głównie z masła shea, które bardzo dobrze odżywia skórę uelastyczniając ją; wosku pszczelego, który wzmacnia i impregnuje skórę; pigmentu, który koloryzuje i kryje drobne ubytki w licu oraz terpentyny, która jest naturalnym rozpuszczalnikiem i pomaga wnikać poszczególnym składnikom głęboko w skórę. Nakładamy go również palcem wykorzystując naturalne ciepło. Używamy minimalne ilości z dwóch powodów: po pierwsze, aby nie zalepić skóry oraz po drugie, aby nie przekolorować skóry, co może spowodować nieoczekiwane przebarwienia. Oczywiście, bardziej zaawansowani mogą spróbować patynować (cieniować) skórę używając naprzemiennie jaśniejszych i ciemniejszych kremów na poszczególnych partiach butów. Efekt tego jest bardzo wdzięczny, choć trudny do osiągnięcia. Przydaje się on również do ukrywania wyjątkowo uporczywych plam i ubytków, których nie da się tak po prostu zniwelować. Dozując małe ilości kremu lepiej kontrolujemy jego wchłanianie oraz uzyskaną barwę. Zawsze możemy wziąć więcej, jeśli tego potrzebujemy. A mówiąc o ilościach, mam na myśli tyle, ile mieści się na opuszku palca na element buta. Po nasmarowaniu całego buta powinniśmy odczekać dwie-trzy godziny aż krem wyschnie, a skóra będzie szarawa i matowa. Następnie szczotkujemy energicznymi ruchami ścierając nadmiar kosmetyku aż do uzyskania połysku. Później dokładnie wycieramy skórę niepylącą szmatką aż cały nadmiar zostanie usuniętym. Powierzchnia powinna być gładka, lekko połyskliwa i nieklejąca.
Wosk do butów
Wosk jest kosmetykiem wykończeniowym. Nie jest on konieczny, ale niezwykle przydatny i łatwy w użyciu. Jego skład to głównie wosk pszczeli i wosk carnauba oraz terpentyna, która – jak wcześniej – pomaga w rozpuszczeniu i rozprowadzeniu wosków. Wosk wnika niezbyt głęboko głównie impregnując powierzchnię skóry, a odpowiednio polerowany staje się błyszczący. Chroni przed wodą i wnikaniem brudu wgłąb skóry, a dodatkowo przed otarciami. Jeżeli odpowiednio nałożymy grubszą warstwę wosku np. na nosek, a ktoś nas nadepnie, zdarty zostanie jedynie zastygły kosmetyk, a nie lico. Wosk jest również na tyle prosty w obsłudze, że możemy go stosować doraźnie w celu odświeżenia butów lub wypełnienia drobnych powierzchownych ubytków. Nie należy jednak przesadzać z ilością i grubością warstwy, gdyż wosk może pękać i łuszczyć się. Dlatego raz na jakiś czas polecam przetrzeć buty wcześniej wspomnianym Cleanerem, aby rozpuścić nieco starszych warstw i dopiero nałożyć nowe.
Nakładamy go palcem i energicznie wcieramy na większej powierzchni, aby woski i pigment niesione przez terpentynę nie wniknęły w jeden punkt. Ilości również minimalne (opuszkowe), a w razie potrzeby możemy zawsze wziąć nieco więcej. Tu ważna uwaga: w przeciwieństwie do kremu, który uelastycznia skórę, wosk ją utwardza, toteż powinien być stosowany z rozwagą. Nosek i pięta mogą mieć go nieco więcej, gdyż one nie pracują i są sztywne. Pozostała część buta, a szczególnie rejon zgięcia powinien mieć maksymalnie jedną i cienką warstwę, aby wosk się nie łamał i nie kruszał.
Wosk po wyschnięciu (około jednej godziny) polerujemy szczotką energicznymi ruchami dostarczając dużo ciepła. Później polecam przetrzeć go niepylącą i miękką szmatką (o flanelowym chwycie), aby go wygładzić i uzyskać ładny połysk. Niektórzy używają do tego pończoch lub innych specjalnych technik, jednak do osiągnięcia prawdziwego lustra wolę użyć innego kosmetyku, ale o nim później.
Wosku można również – tak jak kremu – używać do cieniowania. Jest on bezpieczniejszy od kremu, bowiem posiada minimalną ilość pigmentu i nawet niewprawiony pucybut może bez większych obaw go stosować do patynowania nosków i pięt. Ważne, aby nie używać zbyt ciemnego wosku w stosunku do oryginalnego koloru skóry, gdyż mogą powstać plamy i nieestetyczne smugi.
Mirror Gloss
Mirror Gloss to produkt specjalistyczny; swego rodzaju crème de la crème kosmetyków wykończeniowych. Jest to wyjątkowo twardy wosk wykorzystywany do osiągnięcia efektu lustra na noskach i piętach. Ze względu na swoją twardość i suchość nie wolno go stosować na innych elementach obuwia, gdyż momentalnie popęka i stworzy nieestetyczne pajęczyny, krusząc się. Przede wszystkim, nakładamy go dopiero po wykonaniu WSZYSTKICH wcześniej opisanych czynności. Nie polecam nakładać go na nowe i niewykończone kosmetykami buty, gdyż efekt może być tragiczny. Jest to wosk idący wyłącznie na powierzchnię skóry zabezpieczoną i zaimpregnowaną innymi kosmetykami, aby nie wniknął zbyt głęboko w pory skóry tworząc różnego rodzaju pęcherzyki i skazy. Nakładamy go przy pomocy cienkiej, zbitej i gęstej szmatki (np. po koszuli) rozrabiając go początkowo na nosku buta z kilkoma kroplami wody. W zależności od skóry i jej specyfiki, rozcierać go należy szybciej lub wolniej, mniej lub bardziej szerokimi ruchami – nie ma tu reguły. Bywają skóry, na których lustro powstaje niemal od ręki, a są takie, które wymagają długiego i uporczywego polerowania. Ogólna zasada jest taka, że wymaga on delikatnego poślizgu od wody ze względu na swoją suchość. Dopiero kiedy zauważymy upragnioną lustrzaną taflę, możemy ograniczyć wodę do zera i polerować już samym woskiem, ale jak już wspominałem – nie ma reguły. Na sam koniec polecam użyć MINIMALNEJ ilości zwykłego wosku z pigmentem, które dzięki terpentynie wygładzi i „rozleje” lustro tworząc bardziej naturalny i spektakularny efekt.
Olej do podeszwy
Olej jest nieobowiązkowym finiszerem, choć przydaje się do pielęgnacji skórzanych podeszew. Ma konsystencję oleju rzepakowego, jest bezwonny i szalenie szybko wnika w skórę. Nakładamy go szmatką powolnymi ruchami na całą podeszwę uważając, aby nie pomoczyć cholewki buta, gdyż może spowodować trwałe tłuste plamy. Po naolejowaniu całej podeszwy odstawiamy but podeszwą do góry i czekamy około dwie godziny, aż podeszwa będzie sucha w dotyku. Zabieg można powtórzyć w razie konieczności, a efektem będzie większa wodoodporność podeszwy. Co to daje? Mokra podeszwa jest bardziej podatna na ścieranie i szybciej się niszczy. Można ją porównać do mokrej tektury, czyli niezbyt trwałego materiału. Przed użyciem polecam usunąć z podeszwy błoto, małe kamyczki i inne „nieciekawe” substancje szczotką o sztywnym włosiu lub szmatką.
Efekt końcowy
Buty wymagały około tygodnia pracy. Ściąganie starych warstw kosmetyków, odplamianie, wywabianie brudu zajęło sporo czasu. Regeneracja koloru, maskowanie otarć i skaleczeń niekiedy przyprawiało o zawrót głowy szczególnie, kiedy skóra reagowała w dziwny sposób i nieoczekiwanie zmieniała barwę. Ciemniejsze noski i pięty (szczególnie w bordowych) są zabiegiem celowym, gdyż nie udało się na tyle przywrócić oryginalnego koloru, stąd decyzja o twardym patynowaniu i ratowaniu tego, co się da. O dziwo brązowe buty lepiej zniosły wypełniacze i kolorozatory, choć drobne różnice w odcieniach są widoczne. Ranty i obcasy odzyskały jednolity kolor nie strasząc otarciami. Jedyne, czego nie dało się uratować, to pęknięcia wywołane przesuszeniem i solą na bokach brązowej pary. Jestem zadowolony z efektu, a klient nie wierzył, że to jego stare obuwie, które spisywał na straty.
Większość kosmetyków posiadamy od ręki w salonach Buczyński, a renowację obuwia na życzenie wykonujemy w salonie na Mokotowie. W sprawie renowacji zapraszam serdecznie do kontaktu:
Salon Buczyński Mokotów
Tomasz Pacałowski
795 120 553
mokotow@buczynski-tailoring.pl
Autor tekstu: Tomasz Pacałowski